Seattle | Shani
Fier | Vampire
Rada wampirów nie zwykła czekać, jednak teraz spotkał ich wyjątek. Siedzące na Sali konferencyjnej szychy niecierpliwie zerkały na zamknięte drzwi, kiedy nagle przez pomieszczenie przetoczyło się ciemnowłose tornado.
-Barry! Barry! Chodź szybko. – Zaaferowana Shani nawet nie zarejestrowała obecności pozostałych wampirów, które wpatrywały się w nią z mieszanką irytacji i politowania w oczach. Dla Fier liczył się tylko złamany kiełek jej kota i mentor, którego koszule właśnie tarmosiła.– Mike złamał swój kieł… No chodź.
Nagle do dziewczyny dociera dobiegające z za jej pleców, specyficzne bicie brawa. Jej ciało błyskawicznie się jeży.
-Cała Fiery… Tylko ty mogłaś spóźnić się na spotkanie rady i wpaść tutaj jak gdyby nigdy nic. Doprawdy Barnabo. Nie wiem jak przez tyle lat udało Ci się z nią wytrzymać.
Ciemnowłosa momentalnie oderwała się od koszuli Barnaby i z wysuniętymi kłami syknęła w stronę mężczyzny, którego tak nienawidziła. Mężczyzny, który zmienił ją w łaknącą krwi, bezbronną bestie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz